piątek, 3 kwietnia 2020

"Gwda, Mirosław i Pagórek" czyli Pt47-65 w drodze do Szczecina

Od pewnego czasu współpraca między Parowozownią Wolsztyn a Turkolem właściwie nie istnieje a projekty w których udział brały parowozy obsługują lokomotywy spalinowe. Przez to właściwie parowozy nie wyjeżdżają poza najbliższą okolicę Wolsztyna. Jednym z ostatnich projektów w których wziął udział parowóz była "Nostalgia" w czerwcu 2019 roku skupiająca się głównie na Pomorzu Zachodnim podczas której obsługę pociągów zapewniła Pt47-65. 

Pierwszego dnia tj. 20 czerwca, w którym pojawiłem się z aparatem przy trasie pociągu specjalnego skład przemierzył trasę z Wolsztyna do Szczecina przez Poznań, Piłę, Wałcz, Ulikowo i Stargard. Od Wolsztyna do Piły jechał pod nazwą "Gwda". Pierwszym miejscem w którym zdecydowałem się uwiecznić skład był znany z wielu zdjęć domek na wyjeździe z Rostarzewa. Chociaż byłem już tam wiele razy to nie mogłem sobie odmówić uwiecznienia tutaj Petuchy 😀


Kawałek za Grodziskiem Wielkopolskim gdzie skład oczekiwał na krzyżowanie z szynobusem przesiadłem do Artura i Bartka z którymi miałem podążać za tym pociągiem przez resztę dnia. Nasze pierwsze wspólne zdjęcie wykonaliśmy przy semaforze wjazdowym do Granowa Nowotomyskiego. O ile raczej preferuję nieco bezpieczniejsze formy podwyższeń tak tym razem postanowiłem wejść nieco na słup, i muszę przyznać że było naprawdę warto! 😄


Skład pokonywał trasę dosyć sprawnie więc kolejne spotkanie wypadło dopiero za Stęszewem w okolicy przystanku Trzebaw Rosnówko. Tutaj zdecydowałem się wykorzystać możliwości swojego teleobiektywu.


Następnym miejscem do którego się udaliśmy były okolice przystanku Parkowo na linii z Poznania do Piły. Zaparkowaliśmy auto i udaliśmy się na tutejszy cmentarz - brzmi to dziwnie, wiem 😂 Ale jest on położony na górce z której jest bardzo przyjemny widok na wchodzącą w łuk linię kolejową. Pociąg nas tutaj zaskoczył, jechał co najmniej kilkanaście minut przed planem!


Następne miejsce miało być hitem dnia... miało... Kto z interesujących się fotografią kolejową nie wpatrywał się kiedyś z podziwem w panoramę roztaczającą się na Dolinę Noteci koło Dziembówka? 😍 Po pozostawieniu auta przy drodze i kilkuminutowym spacerze przez pola doszliśmy do skarpy z której roztaczał się widok marzeń. Niestety los postanowił z nas zadrwić. Krążyła nad nami burza i rozpętał się wiatr, zamieniając okolicę w brzydko i niejednolicie oświetloną sieczkę. I tak też niestety pozostało w trakcie przejazdu pociągu 😐 Z kilkunastu wykonanych zdjęć zaledwie kilka ostatnich (chyba najmniej interesujących) nadawało się odratowania i to naprawdę ogromnym nakładem pracy...


W Pile parowóz miał zmienić kierunek jazdy i udać się w krótki kurs do Mirosławia Ujskiego i z powrotem pod nazwą "Mirosław". Wybór miejsca był oczywisty. Miał to być kolejny, niespełniony hit dnia... Panoramy ze wzgórza w Ujściu Noteckim chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Niestety trzeba wspomnieć o tym że przez lata zaczęła zarastać i widok jaki tam zastaliśmy był niestety daleki od tego co przedstawiały zdjęcia umieszczone na galeriach kolejowych. No cóż, ciekawszej miejscówki na tej trasie i tak nie ma 😂 Jak widać, nad Piłą szalała wówczas konkretna burza...


Kurs powrotny z Mirosławia Ujskiego najchętniej bym pominął całkowicie, jazda kompletnie pod słońce w połączeniu z tym że szlak nie oferuje żadnych motywów raczej nie dała ciekawych efektów 😐 Niemniej jednak udało się złapać pociąg kilka razy i z kronikarskiego obowiązku załączę jedno ze zdjęć.


W tym momencie pociąg był już opóźniony. Od Piły Głównej nazwa zmieniła się na "Pagórek" i skład udał się do Szczecina przez Wałcz. Opóźnienie wzrosło jeszcze bardziej, 5 minut w Pile na wymianę pasażerów i zmianę drużyny trakcyjnej okazało się być za małą ilością czasu. Po dojściu planowego pociągu osobowego do posterunku Piła Północ Petucha wyruszyła w dalszą drogę. Czekaliśmy na ten skład już na przystanku w Dolaszewie Wałeckim który od kilku lat planowe pociągi osobowe niestety biorą na biegu.


Po drodze do Wałcza dogoniliśmy pociąg raz jeszcze ale osobiście nie jestem zadowolony z efektu. W Wałczu postanowiliśmy uwiecznić skład z semaforami wyjazdowymi w kierunku Piły - wszak co to za wypad na parowóz bez zdjęcia z kształtami 😂


Mocne opóźnienie pociągu mogło poskutkować tym że utknie w Wałczu w oczekiwaniu na planowe pociągi osobowe, a niestety odstępy są tu bardzo długie. Ku zdziwieniu wszystkich skład został wypuszczony dalej w kierunku Kalisza Pomorskiego. Drużyna trakcyjna robiła co się da aby zminimalizować opóźnienie i styl jazdy zdecydowanie to potwierdzał. Rozpoczął się prawdziwy wyścig z czasem podczas którego Petucha udowodniła że jest rzeczywiście parowozem zaprojektowanym do obsługi pociągów pośpiesznych. Pogoń samochodowa wcale nie była łatwa ale spotkaliśmy się ponownie z pociągiem na wjeździe do Strączna. 



Nieco dalej w okolicach Rutwicy ukazała nam się piękna otwarta przestrzeń przecięta torem kolejowym a po środku jak za dawnych lat parowóz pośpieszny w pracy do której został stworzony. Takie chwile się długo pamięta! 😍


Nasza pogoń znalazła swój finał kilka kilometrów dalej, za dawną stacją w Tucznie Krajeńskim. Ruszający z impetem po postoju w tutejszej miejscowości pociąg uwieczniliśmy na prostej na wylocie w stronę Kalisza Pomorskiego. Zadowoleni podjęliśmy decyzję że już czas najwyższy wracać do Poznania.


Nasza droga powrotna przebiegała między innymi przez położoną przy legendarnym Ostbahnie Trzciankę i jak się okazało nie był to koniec atrakcji tego dnia. Podjęliśmy decyzję że w Trzciance zatrzymamy się na Orlenie na ciepły posiłek. W międzyczasie rzuciliśmy okiem na rozkład jazdy, niestety żadnej osobówki nie ma w najbliższym czasie więc raczej nici że spotkamy którąś z ciągle tu obecnych SU42 w zastępstwie za szynobus. Kiedy przejeżdżaliśmy przez przejazd kolejowy dostrzegliśmy w oddali zieloną SM42 ze składem roboczym! 😄 Decyzja więc była natychmiastowa - najemy się to jedziemy sfocić. Kiedy zajechaliśmy na stację okazało się że to jeżdżąca dla ZRK D.O.M pięknie zmęczona życiem SM42-2543. Dokumentujemy ją z wjeżdżającym akurat TLK "Bory Tucholskie" z Gorzowa Wielkopolskiego do Gdyni oraz z tutejszą kolejową kamienicą.



Ledwo opuściliśmy Trzciankę to do Artura zadzwonił telefon - Żółte czoło na "Gwarku" z Ustki do Katowic. No tak, przecież dzisiaj jest pierwszy dzień kursowania wakacyjnych pociągów pośpiesznych! Szybkie łączenie faktów - pociąg jest opóźniony, opuszcza właśnie Piłę a złożony jest w całości z Czeskich wagonów! O ile pożyczanie wagonów z Czech na czas wakacji przez braki w PKP Intercity nie jest nowością, tak 2019 był pierwszym rokiem kiedy w puli tych wagonów pojawiła się pierwsza klasa i wagony bagażowo-rowerowe. Nie było dyskusji - focimy! 😃 Na kilka minut przed przejazdem pociągu pojawiliśmy się na wiadukcie drogowym między Obornikami a Wargowem. W końcu skład nadjechał, prowadzony przez EP07-442. Widok bardzo egzotyczny ale i ciekawy jednocześnie.


Po dojechaniu do Poznania zatankowaliśmy auto i chłopacy odwieźli mnie na Górczyn. Pożegnaliśmy się i wraz ze swoimi "bagażami" wsiadłem do zmierzającego do Zbąszynka Elfa jako osobowego Kolei Wielkopolskich. Kiedy wysiadłem w Zbąszyniu czekał już na mnie transport do domu. Nie mogłem sobie jednak odmówić jeszcze jednej fotki - na boku, w pięknym zachodzącym słońcu stała odstawiona SM42-2324 którą dzień wcześniej łapałem jak wracała z gazówkami z Rokitna.


I tak o to zakończyła się jedna z lepszych eskapad w 2019 roku. Główny cel dnia jakim był parowóz - odhaczony i to nawet z nie takim złym wynikiem. Dodatkowe atrakcje w postaci zielonych stonek i "czeskiego" Gwarka z naszą żółtoczelną siódemką tylko dołożyły się do tego jak udany wyjazd to był! 😀

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz